Przejdź do zawartości

Strona:Marja Pawlikowska - Paryż.djvu/32

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Doña Anna, jak anieli rajscy,
w sercu twojem nie przeczuła zdrajcy.
Dar infantki rzuciła ci: życie.

Więc gładziłeś ją ręką iskrową,
powtarzając jej to, słowo w słowo,
co mówiłeś Zerlinie, Pasquicie.

Doña Anna — to turkawka złota,
przytulona do piersi żywota...
Primavera — i dotąd niczyja.

Doñy Anny porzucać nie wolno!
Wolno tylko powtarzać jej zwolna:
O paloma, o paloma mia!