Strona:Marja Kossak-Jasnorzewska - Zalotnicy niebiescy.djvu/78

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
SCENA 12: NOLA, JASTRAMB.

JASTRAMBBiorąc ją za rękę. Teraz pozostaje tylko jedna kwestja: twój mąż.
NOLAMuszę go wybadać. Gdyby zanadto cierpiał...
JASTRAMBGorączkowo. To nic... To nic. Musimy przejść nad tem do porządku dziennego. Jedno cięcie, sprawa załatwiona i krótsze cierpienie.
NOLANie chcę żadnych cięć... daj mi czas, abym go mogła zwolna przygotować. To człowiek nauki... Trochę dziwak, ale dobry jak dziecko, nie krzywdźmy go!
NOLAO tak! Idąc z nim do okna. Jak cicho, jak niebiesko...
JASTRAMBWkrótce zaczną się loty.
NOLAWskazując. Patrz, nietoperz.
JASTRAMBRobi rundy na pełnym gazie... NOLA? A więc wszystko zapomniane —
NOLAJak echo. Wszystko darowane...
JASTRAMB i NOLA obejmują się i całują na tle okna. W pokoju robi się coraz błękitniej od zmierzchu. Drzwi skrzypnęły, ale oni nie słyszą... Wszedł LEKARZ, zapalił nagle lampę w drzwiach.

SCENA 13: CIŻ, JERZY

JASTRAMB odsunął się od Noli, zapalił papierosa. JERZY zmięszany, robi nieokreślone gesty.
JERZYNo cóż, moi państwo, rozmawiają sobie, jak widzę! Spostrzegł czarne strzępy w popielniczce. A to co? Tyle niedopałków? Nola, ty nie masz sumienia! Pozwalasz tyle palić lotnikowi! Pauza. Zmiana tonu, którego Jerzy wyraźnie szuka