Strona:Marian Pilot - Panny szczerbate.djvu/152

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Co potrzebuję, to pamiętam. Szlachta od jednej kozy.
— Ty se, Stołbiński, wyoliw język.
— Już ja ta ze swoim językiem zrobię to, co mi się uśni, Psiarek.
— Coś powiedział?
— Dej mu w kichol — powiedział stary. Zatoczył się i kapelusz znów opadł mu na uszy. Kiedy nasadził go znów, jak należy, Stołbiński taplał się w błocie. Eśku Rzun przeskoczył przez niego, bykiem rąbnął Rocha w zęby. Rochu zachwiał się, ale wytrzymał, schwytał Eśka w pas. Mocowali się długo, raz jeden drugiego unosił w górę, gęby im poczerwieniały, potem zsiniały — ale nie popuszczał żaden; w końcu Eśku zaczął pomału giąć się w pasie i w kolanach, opadać ku ziemi. Wtedy skoczył Benek Pasota, za nim Jacek Liptak, Stasiek Piusek. Zwalili Rocha na ziemię, ale razem z nim i Eśka Rzuna, którego trzymał się mocno.
Doskoczyli teraz wszyscy inni Psiarkowie-Psarscy. Grzmocili się pięściami, szarpali nawzajem na sobie ubrania, wczepiali się we włosy, kopali po krzyżach. Stołbiński wygrzebał się z błota, wczepił się w Kazia, który szarpał się z Jackiem Liptakiem, zwlókł go na ziemię, obaj teraz wtłaczali go kolanami w błoto, walili pięściami po gębie i brzuchu. Kaziu ryczał jak wół, wyszarpywał raz po raz nogi, aż trafił Stołbińskiego w brzuch i odrzucił go od siebie. Jacek zaczął uciekać, ale Rochu, który szarpał się ze Staśkiem Piuskiem, podłożył mu nogę. Grzmotnął w kałużę, Kaziu czołgał się ku niemu.
Ludzie zbiegli się już ze wszystkich stron, wrzeszczeli z uciechy oglądając walczących, a stary Psiarek latał z kapeluszem w ręce i krzyczał:
— Psarski, Psarski!
Niektórzy próbowali godzić i rozdzielać, ale zaraz