Strona:Marian Łomnicki - Wycieczka na Łomnicę tatrzańską.djvu/36

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Payk., Corymbites cupreus F., Cantharis atra L., Malthinus biguttatus Payk., Malthodes flavoguttatus Kiesw., Cistela murina L., Orchesia minor Walk., Balaninus cerasorum Hbst., Haltica oleracea L. psująca jarzyny po naszych ogrodach, Plectroscelis concinna Marsh., Scymnus discoideus Ill.
Mijała już dobra godzina; myśmy jednak, zajęci nader korzystném zbiéraniem, zaledwie uwierzyli że piérwsza się zbliża. Więc już dwie godziny bawimy na szczycie? Wala mówi: „Juz cas schodzić, bo jak się desc do mgły psyłący, to biéda bedzie złazić!“ Zupełną téż miał słuszność, bo mgły coraz bardziéj gęstniały. Wala budzi Janusza, który widać niebardzo ochotnie uchwyciwszy za zmięty kłobuk, poprawiał malowniczo połatany dołman. Reszta naszego towarzystwa, dotąd w najlepsze drzémiąca, zaczyna się także ruszać, a po kilku już chwilach gwarno było na szczycie Łomnicy. Niedokończona połowa górskiego obiadu szybką znikła w óśmiu listach, znikły i reszty tokajskiego wina, z którém praktyczny Janusz, jako z niepotrzebnym ciężarem, łatwo się uporał. Zabrzęczały tylko kawałki flaszki rozbitéj na cześć Łomnicy. Krzepił się każdy z nas, jak i czém mógł; kilka kropli araku na cukrze miały u nas piérwszeństwo przed winem, nie osłabia to bowiem sił, a gasi pragnienie. Wala najdoświadczeńszy przewodnik, ceni przedewszystkiém herbatę, która w saméj rzeczy w górach najlepszym jest napojem, wzmacniającym i pożywnym. Tatry mają odrębne prawidła kuchenne. Dość na tém, że każdy z nas był jako tako nasycony, a niektórzy nawet i trochę podochoceni. Janusz z piersi przepełnionéj wrażeniami 112-téj wycieczki na Łomnicę, wydobył chropawe, niby granitowe tony i zahuczał jakąś piosnkę węgierską, którą wtórujący mu Węgrzy licznemi „eljen“ przerywali. Uleciało jeszcze kilka piosenek na Podhale z wiatrem, co uporne mgły przepędzał.
Wtém: „Schodzimy panowie!“ zawołał Janusz i nie puszczał nikogo naprzód, nawet i drugich przewodników, nad którymi, zarówno jak nad nami, rozciągnął prawo zwierzchnicze.
„A tamtędy czy można?“ zagadujemy Janusza, wskazując na przeciwną ścianę źlebu.