Strona:Maria Sułkowska - Tristan II.djvu/67

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
II.

Bo takie były letniej nocy wdzięki,
Kiedy jechałam skądś tam do Karary;
W ciszy się dzwonków kołysały brzęki,
Wozu co jechał przez puste obszary.
Żab słysząc żechot lub puszczyka jęki,
Poezyę piłam jakby z pełnej czary
I myśli słałam w lipową ulicę,
W nowego kraju cudną tajemnicę.


III.

Potem miasteczka błysły mi bazary:
Otwarte ściany świeciły różowo,
Na słupach wschodnie wisiały towary,
A wkoło dziwną szwargocący mową,
Snuli się ludzie, niby piekła mary...
Już kupić chciałam lampę kryształową,
Ale skoczywszy na jakimś wyboju,
Z poetycznego wypadłam nastroju.


IV.

Lecz jak trwać można w przyziemnym humorze,
Gdy tysiąc szmerów pustki rozpowiada,