Strona:Maria Sułkowska - Tristan II.djvu/68

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Że już w paprociach bogi tańczą hoże?
Step skrzydeł dwoje przed duszą rozkłada,
A serca drżące i tajemne morze
Światłość księżyca ciągnie k'sobie blada?
Więc myśli czujne a jakoby senne,
Pomknęły w szlaki nikłe i promienne.


V.

Aż nas zatrzymał mur z kamienia lity.
Księżyc nad bramą bielił smukłe wazy,
O cień drzew wsparte i nieba błękity.
Zanim dzwon stróża zabrzęczał trzy razy,
Już sunęliśmy przez traw aksamity,
Do drzew i kwiatów cienistej oazy
I do świecącej wśród dębów arkady,
Pałacu jasnej, śmigłej kolumnady.


VI.

Ledwo podróżne otrząsnęłam pyły,
Wieczerzę dali na sali sklepionej.
Płomień latarni oświetlał ją miły.
Maryny[1] strojnej w perły i robrony,

  1. Mniszchównej.