Strona:Maria Rodziewiczówna - Róże panny Róży.djvu/84

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mój. Od bojów pięć lat przeszło. Spowiadam się z grzechów ludu, Najjaśniejsza Pani. Zabogacieli, a pożądają cudzego — do władzy przyszli i radziby przywileje mieć z tego, rozbili się na kupy swawolne, między sobą się źrące, i owo nie na naród rośnie, nie szyk, nie sprawny huf, a hałastra, słuchająca obcych, niewiernych sprzedawczyków. Gore, gore, gore, Najjaśniejsza Pani!
I legł Bartosz u stóp Majestatu z jękiem.
— Wasza kolej, majstrze Janie! — rzekł Skarga poważnie.
— Z grodzkich spraw raport mam zdać, Najjaśniejsza Pani. Głodowe lata przeszły miasta i osiedla. Lud miejski, łyki i wyrobniki toczy też robak niszczyciel ze wschodu przybyły, ale odpór jest i słuchali mnie, gdym do sumień i serc mówił. A przecie niewierna szarańcza osiadła grody stołeczne i pomniejsze stokroć liczniej niż wsiową ziemię — i cięższa walka z ową czernią, niż z orężem odpierać wroga. Żywie duch miejski i krzepi się.
— Majstrze — ozwał się Książę Józef — moich ułanów krew na ulicach Krakowa nie zmyta sprawiedliwym sądem i wyrokiem owych przysięgłych miejskich sędziów!
— Mości Książę, mój stan prawy, starodawny, krakowski owej plamy na sobie nie niesie. Szarańcza, judaszowe srebrniki, hałastra niewierna! Ale niech mi zaświadczą owe pacholęta lwowskie, i płockie, niech mi zaświadczy ksiądz Skorupka, niech mi zaświadczy poznański Ratajczak. Nie