Strona:Maria Rodziewiczówna - Klejnot.djvu/227

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

go druga, obiecując łzami murawę hodować, i żegna trzecia:

Nieznajoma nikomu,
Ni jemu, ni w domu;
Usta jego całowała
I tamże przy nim skonała.

Szymon oczy podniósł na Teklę, ale ona utkwiła wzrok w ogień, i pełne łez były, i wtedy nagle przypomniał sobie owych kilka słów o Antolce Adamowéj, i zamyślił się: coby znaczyły...