Strona:Maria Rodziewiczówna - Klejnot.djvu/228

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.



VI.

Ułas znahor oddawna wieś opuścił. Najstarsi ludzie pamiętali go już na „zachodzie” rzecznym, oblanym wkoło wodą i oddzielonym od pól i siedzib bezdennemi torfiastemi oparzelami. Tę wysepkę on niegdyś u dworu kupił i jak bóbr się zaspodarował, wiodąc żywot pustelniczy i czynny. Zrazu w dzikiéj gęstwinie krzewów i karłowatych dębów wykopał sobie ziemiankę, pół-chatę, pół-jamę, potém złowił na kalinie pierwszy rój i założył pasiekę. Lata biegły i „zachód” się przekształcał. Miast dzikich krzewów, sad otoczył ziemiankę i jak wojsko stały szare kłody, pełne pracowitego pszczelego narodu. One-to karmiły i odziewały Ułasa, który pola nie uprawiał, w ogrodzie hodował tylko zioła różne, i bydlątka żadnego nie chował. Co rok na jesieni stary płynął do miasteczka łodzią, obładowaną miodem i woskiem, i wracał z zapasami na rok cały. Potrzeby miał bardzo małe, prawie żadne; jadł byle co, tytuniu ni wódki nie używał.