Strona:Maria Rodziewiczówna - Jaskółczym szlakiem.djvu/245

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zapracował, tego król mieczem nie dotykał, ani kupić nie można było takiego znaku. Więc w każdym razie to jest tradycja szanowna i podwójnie podły ten, kto, taką pamiątkę mając, bywa tchórzem, kłamcą i zbiegiem. Takem ja życie całe myślał i czynił i bez wstydu wam, moim następcom, sprawę z życia złożę. A to ostatni dokument! — zakończył, rozkładając plan wielki, pokreślony labiryntem dróg, rowów, pól, łąk i lasów. — Kto te rzeczy do serca weźmie i przy nich życie spędzi, ten się śmierci nie boi! — dodał poważnie.
— Stryju! — rzekł Szymon — Tyś wytrwał, a jeśli mnie stąd zmuszą ustąpić?
— W takim razie ustąp ostatni! — odparł pan Erazm — Choćbyś wyszedł nagi i głodny!
Szymek patrzył stryjowi w oczy i zdawało mu się, że go wtajemniczają w jakiś kult, nakładają święcenie. Milczał do głębi przejęty.
Nareszcie. Szymon się ocknął i dłoń do stryja wyciągnął.
— Nie potrafię czynić lepiej i więcej nad ciebie, stryju, ale ile na ludzką moc wycierpieć i znieść, wycierpię i zniosę, jeśli mnie nie odstąpicie.
Pan Erazm go uścisnął, potem pokolei rodzeństwo. Teraz dopiero był ich najstarszym i głową.
— Jakby ci kiedy było ciężko do zbytku, uważaj za swoje nasze siły i serca! — rzekł Adaś za siebie i siostrę.
Stefan słuchał, patrzył, a korzystąjąc z milczenia, zaryzykował pytanie:
— Czy jego biorą do wojska, takiego starego?
— Zgadłeś! — uśmiechnął się Szymon.
— Poco oni tobie pomoc obiecują? Jedno kobieta, a drugie taki badyl! Ot, jabym pomógł!
I położył bez ceremonji na planie dwie pięści ciemne, twarde, potężne, na które patrzył z lubością.
— Prawda, że w tem moc widoczna — rzekła Rita. — Chyba nikt podobnych nie posiada.
— Nieprawda! — westchnął Stefan. — Kostuś ma o połowę mniejsze, a tęższe! Zresztą nikt!