Strona:Maria Rodziewiczówna - Gniazdo białozora.djvu/242

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

duszę. Stefan dla Terki posyła zbiór pocztowych znaczków z różnych świata stron. A piszcie często i o wszystkiem. Nazywamy się znowu inaczej: ja Dżilik — a Stefan: Seuiki — uczymy się po angielsku. — Zdaje mi się, że wkońcu nie będziemy umieli żadnego języka i pozapominamy prawdziwego nazwiska“...
Fotografja, którą oglądano w Nietroni, był to wizerunek dwóch drabów, chudych i smagłych, postrzyżonych przy skórze, odzianych w znoszoną, dość brudną odzież i śmiejących się. Pan Michał obejrzał i rzekł:
— Może ty poznasz ukochanego oczami duszy, bo ja dalibóg, nie wiem który.
Potem się zamyślił i dodał:
— W modzie są teraz konkursy i szampjonaty sportowe, obozy harcerskie, przysposobienie wojskowe, różne „wyczyny“ fizyczne dla sławy i rozgłosu. Czyby to nie było wskazane — takie konkursy pracy, i wytrzymałości — nie dla sławy, lecz dla przysposobienia do wszelkich zmian losu, i niespodzianek, które życie płata. Tych naszych szampjonów — niełatwo — nawet kataklizm — pozostawi bezradnych i wy-