Strona:Maria Rodziewiczówna - Gniazdo białozora.djvu/216

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

będzie“. Byliż ci rządzący — głupi czy źli? Lekkomyślniki — czy bratobójcy!?
— Rezultat — ten sam!
— Nie. Błądzący może mieć Anioła stróża, ale, gdy rządzi zły duch...
Urwał, jakby ujrzał przed sobą przepaść.
— Tatusiu! nie może być! — zawołała przerażona.
Białozor się opamiętał, opanował.
— Kiedym wysłuchał spraw tej kobiety i porównał z nami — zrozumiałem dopiero dno nędzy i krzywdy i wyzysku i jakiejś strasznej miażdżącej mocy! Ano — trzeba myśleć o ratunku! Bóg jest!

Wieczorem, gdy się zebrali wszyscy po wieczerzy, rzekł do Michasia:
— Przywiozłeś podwaliny — zwieziemy i resztę drzewa, ale nie zaczniemy domu stawiać — i może jeszcze długo będziemy w tej chałupie, jeśli mamy poratować Morocznę.
— Albo tu nam źle! — wyrwała się Terka. — A komu byłoby źle — niech do nich zajrzy. Niech porówna. Jadźka mi mówiła, że ją matka nauczyła tylko czytać i pisać.