Strona:Maria Rodziewiczówna - Czarny Bóg.djvu/155

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Babski język splącze śledztwo! Myśl i postanowienie błyskawicą było. Przysiadł nad omdlałą, palce jak szpony wpił w gardło i począł dusić.
Kobieta się ocknęła w spazmie konania. Chrapała coraz słabiej, wreszcie zsiniała.
Wtedy Agafon do drzwi się rzucił, zamek w kuchni, poprzednio popsuty, do reszty połamał i biegł na dół, krzykiem, płaczem, złorzeczeniami alarmując dom cały.
Grał do końca po mistrzowsku rolę wiernego sługi, a świadczyć przeciw niemu mógł tylko trup!...