Strona:Maria Pawlikowska-Jasnorzewska - Szkicownik poetycki.djvu/33

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

O skrzecząca pospolitości, tylekroć razy szyderczo opiewana!
A możeś to ty właśnie największem osiągnięciem, najprawdziwszym tryumfem niespokojnego wszechświata?
Ukoić opętane elementy, uśpić je, aby znieruchomiały w bezpiecznej drzemce, sprawić, aby straszliwy dziw świata nikomu strachu nie napędzał — dociągnąć harmonję sfer aż do stopnia nudy — nie jestże to mistrzostwem techniki w przyrodzie?
Mocą tych udoskonaleń, swojsko nam tu aż do obrzydzenia, uskarżamy się, niewdzięczni, na codzienność.
Ptaki co rano z nowym zapałem witają słońce wschodzące, tę zapowiedź jeszcze jednego dnia życia.
Nas, ludzi, znużyła niezawodność naszego złotego patrona; witamy świt ziewnięciem, spojrzeniem na zegar, myślą zatroskaną nicościami.