Strona:Maria Pawlikowska-Jasnorzewska - Szkicownik poetycki.djvu/32

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
9

Nie mówmy zbyt wiele złego o zaciszu mieszczańskiem, o szarej codziennej pospolitości!
Gdzie dzień po dniu mija bez zmian, wśród miękkich wezgłowi z atłasów o czułych barwach, które walczą z anilinową nudą i surowością zawieszonych obok nich kilimów, zdobnych w siekiery i harpuny najzwyklejsze.
Gdzie pościel na balkonach rozściela się pod jaskółki i słońce, podczas gdy kartki z kalendarza odarte wirują wzdłuż wiatru.
Na tym samym balkonie zdarza się, że ktoś zbuntowany, wyższy ponad otoczenie, skarży się nocami gwiazdom i nieskończoności, przejęty wielką wzgardą dla szarego życia, w którem nic się nie dzieje.