Przejdź do zawartości

Strona:Maria Konopnicka - Na normandzkim brzegu.djvu/217

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

stanu utracyuszowstwa, a i zadłużony też nierzadko bywa.
Nie przeszkadza mu to wcale rozwalić slę do góry brzuchem na pierwszej lepszej transzy i drzeć się na całe gardło:

Oj niemasz to, niemasz,
Jak naszym górnikom,
Pieniądze nam płyną,
Jako woda rzykom!...

Hanyski nie stanowią luźnych gromad, ale tworzą ściśle zorganizowaną korporacyę, która się dzieli na przyjazne albo nieprzyjazne grupy. Hanysek z Mortimera ma się za coś niezmiernie wyższego od Hanysków z Redenu, których szwedzkiemi zapałkami zowie, ile że kompania szwedzka kopalnie te posiada. A kiedy Cieszkowską woda zalała, Hanyski tamtejsze były w tak powszechnej wzgardzie, jako niedołęgi, które na coś podobnego pozwolić mogły, że musiały wysługiwać się przez resztę hanyskowania kolegom jakoś mniej licznym wtedy, gdyż