Strona:Maria Konopnicka - Na normandzkim brzegu.djvu/184

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wał się też znacznie młodszy, szczuplejszy, przystępniejszy jakby.
Właściwie, ostatnie to spostrzeżenie uczynił nasz Medor, króry odrazu, po trzaśnięciu w palce, jakiem go ojciec przywołał, poznał owe paryskie przemiany, i natychmiast puściwszy się w szalony piruet, zaczął się kręcić do zawrotu głowy, poczem skoczył ojcu wprost na piersi, czego dawniej z powodu pewnej, dość znacznej wyniosłości jego żołądka, nigdy uczynić nie zdołał.
Co do matki, ta w pierwszej chwili radości nie miała czasu na żadne spostrzeżenia, i raz tylko krzyknąwszy — »Józef« — padła ojcu na szyję, poczem zawołała: Marysia, »befsztyk!« i zniknęła w kuchni.
Zaraz też uczynił się tam huk i trzask, jak w największe święto.
Jakoż, ten z wielu względów uroczysty wieczór, zakończył się podaniem niezmiernie czarnego i niezmiernie płaskiego