Strona:Maria Konopnicka - Ludzie i rzeczy.djvu/239

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

że co większa, gdyby były jakiekolwiek wątpliwości co do jednomyślnego zapatrywania się na stosunek arcybiskupa do królewskiej pary, między Genuą a Rzymem, sierpniowy ingres pasterski umianoby odwlec i zrobić go ingresem październikowym — dajmy na to — albo nawet nie zrobić go wcale.
Czy to było szczere, czy nie szczere, mniejsza. Ale cała Genua stoi teraz, jak mur przy swoim arcybiskupie, a imię jego jest w tej chwili tak popularne na całej przestrzeni Ligurji, jak zapewne i owego Pawła Fregoso nie było. Istotnie, monsignor Reggio postąpił w całym tym wypadku z taktem, który mu chlubę przynosi, i zwłaszcza po świeżym afroncie, jaki spotkał królowę ze strony Foligno, kojąco na umysły działa. Jak wiadomo, królowa miała być w Foligno obecną na wielkich manewrach. O gościnę tedy godną monarchini traktowano z właścicielką wspaniałego pałacu, starą arystokratką z Foligno. Nagle, kiedy już rzecz cała ułożoną była, a projekt wyjazdu królowej na manewry ogłoszony został, przychodzi wiadomość, że pani markiza namyśliła się, ma skrupuły sumienia i nie może pod swoim dachem udzielać gościnności nawet koronowanej głowie, nad którą „anathema” zawisła. Proszę sobie wyobrazić wrażenie, jakie ten pasztet — z prawdziwie gęsich wątróbek — w kwirynale zrobił. Królowa — rzecz prosta — wy-