Strona:Maria Bogusławska - Młodzi.djvu/69

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Bardzo mądra konkluzja!… Oj, ciotuś, ty masz główkę nie tylko do kapelusza!… Pójdę zakomunikować tę wiadomość Jurkowi.
Uściskała ciotkę i odbiegła w podskokach, pozostawiając panią Lewandowską w głębokiej zadumie.
Była to kobieta lat czterdziestu, ale wyglądała na znacznie młodszą, pomimo włosów prawie zupełnie siwych i pełnych powagi ruchów. Bezmała połowę życia spędziła w stanie wdowim, utraciwszy w przeciągu czterech lat męża i dwoje dzieci. Z rozpaczy, w jaką pogrążyły ją jeden za drugim te ciosy, wyrwał ją przyjęty dobrowolnie obowiązek zastępczyni matki przy dzieciach brata, mieszkającego aż w gubernji jenisiejskiej, w charakterze dyrektora jednej z kopalń złota. Spędziła tam dziesięć lat, pomimo że brat niedługo nosił żałobę; poznawszy bardzo piękną Polkę, której ojciec dzięki wyzbyciu się uczuć patrjotycznych doszedł do stanowiska wice-gubernatora, ożenił się z nią pomimo różnicy wieku, czyniąc młodziutką kobietę macochą trojga dzieci, z których najstarsze miało lat osiem, najmłodsza zaś dziewczynka ledwie czwarty rok zaczęła. Młoda pani Murzińska nie rwała się do roli wychowawczyni sierot, chętnie przeto widziała p. Lewandowską, pozostającą na tem stanowisku.
Gdy jednak w pięć lat potem w kraju zmarła kuzynka tej ostatniej, pozostawiając dwoje dzieci bez opieki i środków, pani Janina odjechała z Sy-