Strona:Maria Bogusławska - Młodzi.djvu/301

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Znam przynajmniej doskonale źródło ich; pozwól mi je odmalować, bo widzisz, mam zamiar zostać lekarzem psychjatrą i neurologiem, zależy mi więc na tem, żebyś ocenił, czy mam odpowiednią przenikliwość.
— Słucham.
— Choroba twoja przejawia się nudą, apatją, brakiem woli, gonieniem za wrażeniami, szukaniem ich w mętnych źródłach, okropnym niesmakiem w duchowej głębi i zniechęceniem do życia, co wszystko razem definjuje się terminem: hypertrophia arges. Czy zgadłem?
— I cóż stąd, że postawiłeś dobrą diagnozę, ale wskaż lekarstwo, spraw, żebym miał tyle woli, aby zdobyć się na czyn, choćby wtedy, gdy potrzebny on dla ratowania kogoś od śmierci lub rozpaczy.... Czy wiesz, Tadziu, że ja mogłem był przyjechać tutaj o 24 godzin wcześniej, a nie przyjechałem, bo nie mogłem się zdobyć na wysiłek energji dla przedsięwzięcia podróży i zato poniosę z sobą aż do grobu poczucie, żem zatruł ostatnie chwile tej kobiety, która bądź co bądź kochała mnie serdecznie i w ostatnich przynajmniej latach już wyłącznie ponad siebie.... Gdy wspomnę sobie opowiadanie Heleny, jak ją męczyło pragnienie zobaczenia mnie, pobłogosławienia....
— Czemuś ty tak nagle przestał pisywać do mnie? — odezwał się Tadzio, chcąc odwrócić myśl Henryka w inną stronę.