Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 05.djvu/239

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

prowadzić. Jak je sobie zapewnił, o to go się nie pytałem, lecz ilem słyszał i wnioskować mógłem, dopomagali mu tak Marcinkowski, jako i w znacznéj mierze rodzina Łąckich, a przedewszystkiem była panna Emilia Sczaniecka jego dobrodziejką wtenczas i późniéj. Trzydziestego szóstego roku wreszcie przybył znów do Berlina, parę miesięcy przedemną i zaczął gorliwie pracować, aby sześcioletnią szczerbę wypełnić i dojść do pierwotnie wytkniętego celu. W początku października owego roku, jak ci już wspomniałem, zajechawszy z Hipolitem Cegielskim prosto z poczty do jego mieszkania, spotkałem się z nim pierwszy raz, a ponieważ, mimo różnicy wieku, przyjął mnie tak szczerze i uprzejmie, jak gdybym od dawna był jego kolegą, powziąłem do niego sympatyę i zaufanie, które późniejsza zażyłość nasza tylko powiększyć mogła. Sama jego zewnętrzność miłe na każdym robiła wrażenie; odznaczał się silną i zgrabną budową ciała dojrzałego młodzieńca słusznego wzrostu; długi, płowy i bardzo gęsty włos otaczał twarz całkiem udatną, ujmującą mianowicie wyrazem przyjacielskiéj wesołości, który ją niemal ciągle ożywiał. Tę wrodzoną wesołość widziałeś u niego w rozmowie i towarzyskiem pożyciu, a wynikała ona z swobodnego i dla innych przyjaznego ustroju duszy, daleką będąc od wszelkiego odcienia przechery lub chęci draźnienia. Prócz tego jednał sobie Cybulski rzetelną przychylność i szacunek rodaków w Berlinie przeszłością swoją, zapałem patryotycznym, idealnem zapatrywaniem się na świat i przykładnem życiem; na bardzo częstych wtenczas schadzkach naszych i w dysputach on zwykle rej wodził wprawą w mówieniu i filozoficznemi wywodami, chociaż nieraz odpowiednich współzawodników znalazł w Adolfie Kurtzu z Warszawy, Cegielskim, Rymarkiewiczu i Sadowskim.