Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 05.djvu/240

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Nie dziw więc, panie Ludwiku, że przyznać mu było można zaszczyt przewodnika młodéj Polonii nad Szpreą i że prawie każdy współziomek, który się tam owemi czasy pojawił, starał się z nim zawrzeć znajomość. Co do mnie, widywałem go niemal codzień, nie licząc bowiem wzajemnych odwiedzin, chodziliśmy przez trzy semestry na też same kolegia Böckha, Zumpta i Trendelenburga.
W końcu roku trzydziestego ósmego uzyskał pan Wojciech tytuł doktora filozofii na podstawie obszernéj rozprawy: „De bello civili Sullano“. Pamiętam, że przez niejakiś czas niepokoił go wybór przedmiotu dysertacyi, bo mu się kilka rozmaitych nasuwało, lecz nakoniec narada z Droyzenem, który, będąc już wtedy profesorem uniwersytetu, zachował przyjacielską dla niego życzliwość, spowodowała go do zebrania i uporządkowania szczegółów owéj wojny domowéj rzymskiéj, zwłaszcza że jasno i krytecznie w całości swego przebiegu opisaną jeszcze nie była. Praca Cybulskiego została bardzo dobrze przyjętą w odpowiednich kołach, bo zestawił w dostatecznym związku wszystko co zawierają o Sulli i Maryuszu podania rozproszone w pismach starożytnych autorów. Jednę więc stacyę odbywszy szczęśliwie, postanowił p. Wojciech dojechać do końca obranéj drogi i, po kilkomiesięcznym wypoczynku, który spędził w okolicach rodzinnych, zapewniwszy sobie nadal utrzymanie i wróciwszy do swéj kwatery przy Behrenstrasse, nie pamiętam już numeru, wziął się znów do roboty. W pewnéj części dzieliłem z nim tę robotę: mieliśmy mniéj więcéj równocześnie składać drugi egzamin, schodziliśmy się więc, latem czterdziestego roku, codzień po obiedzie i męczyli nawzajem powtarzając literatury i starożytności greckie i rzymskie, historyę filozofii i niektóre części dziejów powszechnych. Trwało to sześć czy sie-