Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 04.djvu/231

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

niestety, skończyło się na tym jednym numerze, bo publiczność nasza żadnego na taką strawę apetytu nie miała. Również daremną była dwa lata późniéj podobna próba, którą zrobił z Rozrywkami literackiemi i w początku trzydziestego roku z Biblioteką konwersacyjną, która była ostatniem jego przedsięwzięciem publicystycznem nie tylko w Poznaniu, lecz w ogóle. Ważniejszemi jednak o wiele i mającemi obecnie jeszcze swoje znaczenie są jego teoretyczne i naukowe dziełka, tyczące się naszego języka, a przedewszystkiem: Prozodya polska, czyli o śpiewności i miarach języka polskiego; daléj zaś: Proste zasady stylu polskiego i Rys poetyki wedle przepisów teoryi, który się odnosił do wydanych krótko przedtem Wzorów estetycznych poezyi polskiéj. W ocenianie tych książek, panie Lndwiku, wdawać się tutaj nie mogę, znajdziesz krótsze lnb dłuższe o nich uwagi w każdéj prawie historyi literatury naszéj, ale, jeśli do tego wszystkiego, co cf wymieniłem, dodasz jeszcze rozprawy, które w pismach warszawskich umieszczał i kilka tłómaczeń, z których pamiętam najlepiéj Myszą Wieżę Bronikowskiego, zgodzisz się zapewne na to, że Królikowski do tuzinkowych ludzi bynajmniéj nie należał; szkoda tylko, iż nie miał więcéj stateczności i szczęścia w domowych stosunkach.
Jakie go właściwie przyczyny spowodowały do opuszczenia naszego gimnazynm i miasta, po Wielkiéjnocy trzydziestego roku, na pewne powiedzieć ci nie umiem; sądzę jednak, wnosząc z tego, co tak sobie przypominam, że sprawiły to głównie trudności materyalne, potrzeba i nadzieja zwiększenia swych dochodów, myśl łatwiejszego zabezpieczenia przyszłego losu dzieci, przytem zniechęcenie z powodu, iż tutaj niejedne oczekiwania go