Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 03.djvu/56

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

do pracy piśmiennéj mógł urywać. Kilka razy naszedłem go przy téj robocie, obstawionego książkami i narzekającego na owe trudy i mozoły dodatkowe, wynikające z wynajdywania źródłowych zasobów i na nieuczynność osób wzywanych o małą choćby przysługę. Wszakże w nagrodę za wytrwałość swoją mógł się cieszyć powszechnem uznaniem, które tyloletnia praca jego w kraju naszym znalazła. Wszystkie oceny i recenzye zamieszczone w pismach fachowych i literackich były słuszne i pochlebne. W skutek tego, koła naukowe po za granicami Księstwa zwróciły uwagę swoją na Gąsiorowskiego; piędziesiątego któregoś roku zawezwał go uniwersytet jagielloński w Krakowie do objęcia katedry, ale wezwanie to, które w młodszym wieku byłby przyjął z radością, spotkało go zapóźno, kiedy już czuł się rozstrojonym i za sztywnym, aby odrazu przerzucić się w całkiem inne stosunki i nowe rozpocząć życie; gdy zaś powoływano go, za czasów Wielopolskiego, do wydziału medycznego w Warszawie, był już fizycznie tak cierpiącym, że o przesiedleniu się i profesurze myśleć nie mógł.

Kto poczciwego doktora znał za młodu lub w dojrzalszych latach i widział jego silną, dość wysoką, barczystą postać i żywe spojrzenie, temu nie zamarzyło się pewno, że go w sile wieku płucowa choroba z tego świata zabierze; tymczasem, gdy spadła na nasze miasto, piędziesiątego drugiego roku, sroga cholera, która kilka miesięcy trwała i rozszerzyła się po Księstwie, Gąsiorowski, wracając pewnéj nocy z dalekiéj wsi, przeziębił się gwałtownie, zwłaszcza iż za lekko się wybrał w podróż i poprzednio już był znękany niezwyczajnem wytężeniem sił i ciągłym niepokojem. Kilka dni potem widziałem się z nim, opowiadał mi o téj wycieczce i ska-