Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 03.djvu/251

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zaufania do skuteczności wszelkich tego rodzaju usiłowań, częścią z pewnego wstrętu do rzeczy, w których ogół występował. Spiskowe roboty czterdziestego szóstego roku potępiał naturalnie, jak bardzo wielu innych, a czterdziestego ósmego, chociaż ofiar nie odmawiał, wstrzymywał się jednak od bezpośredniego udziału w poselstwach, zarządach, agitacyach i przygotowaniach, zająwszy wyczekujące stanowisko do tego, co się działo, zrażony przytem demokratycznym kolorem objawów i nie dowierzający ich następstwom. Znając jego polityczne sympatye i antypatye, zdziwiłem się więc niemało, gdy sześćdziesiątego trzeciego roku spotkałem się kilka razy z panem Józefem. Mimo poczynającéj się już starości ogarnął go jakiś zapał młodzieńczy; uczucie patryotyczne przemogło wszelkie inne względy i dawniejsze wstręty; przez czas dłuższy należał do wierzących, dopomagał i krzątał się niemało, a nawet z własnego, ile wiem, popędu, lecz zgodnie z życzeniem kilku kierujących osobistości, pojechał do Rzymu, gdzie Pius IX nie tylko przyjął go i słuchał, lecz i na dowód życzliwości swojéj gwiazdą Ś. Sylwestra odznaczył, a potem do Paryża, gdzie z dawniejszymi towarzyszami broni, jenerałem Władysławem Zamoyskim i ministrem Walewskim sprawę powstania żywo omawiał i do rozbudzenia dobrych chęci Napoleona III znacznie się przyczynił. Widziałem się z nim wkrótce po jego powrocie z Paryża; pełnym był jeszcze różowych nadziei.
Jakkolwiek w zwyczajnych nawet stosunkach i codziennem pożyciu robił pan Mycielski na zbliżających się do niego znajomych i obcych wrażenie osobistości wyraźnie arystokratycznego odcienia, i chociaż ów odcień bardzo mocnego poczucia osobistéj wartości uzewnętrzał się dość silnie w chwilach osobliwie niezadowolenia lub rozdraźnienia, mogliśmy tu wszyscy i wielcy i mali brać