Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 03.djvu/158

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jego szczęśliwe z początku postępy, naczelni wodzowie Dembiński i Bem, wmięszanie się Moskali, nadewszystko formacya legionu polskiego z Wysockim, którego zdolności wojskowe sławiła emigracya, wszystko to odbierało sen Bentkowskiemu, stawiało mu sprawę polską przed oczy i, w przekonaniu, że gdzie jest zawiązek polskiego wojska, tam mu powinność jako Polakowi i fachowemu żołnierzowi być nakazuje, pożegnał się z wszystkimi tutaj przyjaciółmi i w końcu Maja puścił się do Węgier. Opowiadał nam póżniéj swoją Odysseę po Szlązku pruskim i austryackim i jak mu przeprawę przez granicę węgierska ksiądz jakiś ułatwił, ale szczegółów tych już nie pamiętam. Dostał się wreszcie do Koszyc, zkąd dotarł do armii i do Wysockiego. Przyjęto go bez trudności do legionu i dano mu dowództwo nad bateryą z rangą kapitana. Na tem stanowisku wytrwał aż do samego końca kampanii i znalazł się w kilku bitwach, pod Izaszegiem, Szegedynem, Temeszwarem, a chociaż, mimo najlepszych chęci, do odznaczenia się świetnemi czynami sposobności nie miał, ściągnął na się szacunek dowódzców i podkomendnych zimną krwią w ogniu, jasnem ocenianiem stanowisk i obrotów, a szczególnie niestrudzoną dbałością o ład i porządek wojskowy. Nie chwalił nam się Bentkowski z swoich przygód wojennych, za które jednak krzyż virtuti militari otrzymał, bo w ogóle przechwałki były mu wstrętne, ale oceniają jego zdolności i zasługi wojskowe ci, co o kampanii węgierskiéj pisali i znajdziesz, panie Ludwiku, odpowiednie o nim wzmianki, ile mi wiadomo, w pismach Zygmunta Miłkowskiego, Wysockiego i Bułharyna. Szczególny dał dowód znanéj nam obowiązkowości żołnierskiéj, gdy po klęsce pod Temeszwarem cała armia węgierska poszła w rozsypkę i przechodzić zaczęła granicę turecką; rozkazano natenczas Bentkowskiemu ze znacznym oddzia-