Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 02.djvu/191

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mogę ci tutaj wymieniać wszystkich prac jego, bo, szczerze mówiąc, nie wszystkie znam; pisał dużo do różnych dzienników, tłomaczył, puszczał w świat monografie rozmaitéj treści, słowem, wyrobił się na literata, który, w innych stosunkach jak nasze, byłby jako taki materyalnie nie źle wyszedł i ściągnął na się uwagę powszechną.
Gdy mu, po ustąpieniu Góreckiego, Towarzystwo Przyjaciół Nauk oddało zbiory swoje pod opiekę, literat Feldmanowski przerzucić się musiał na obce sobie pole. Nieraz do niego zajrzałem, gdy wszystko jeszcze było w Bazarze, a wiele cześciéj, gdy już tutaj znalazł pomieszczenie i był w najlepszéj robocie. Przyznam ci się, panie Ludwiku, że powziąłem pewne uszanowanie dla jego inteligencyi i pracowitości.
Człowiek ten, który w wyższych lub specyalnych zakładach się nie kształcił, w uniwersytetach, muzeach nauk nie pobierał, własną chęcią i staraniem doszedł, w stosunkowo krótkim czasie, do tego, że się w tem chaosie najrozmaitszych przedmiotów: książek, obrazów, monet, starożytnych zabytków i rozmaitych innych pamiątek dostatecznie zoryentował, a przytem z archeologią, numizmatyką i historyą sztuki tak obeznał, iż mógł mniéj więcéj z wszystkiego, co było w zbiorach, należycie i rozsądnie zdać sprawę i pod względem fachowym miejsce konserwatora najdostateczniéj wypełniał. Szczególnie przyswoił sobie niepospolitą znajomość starych monet, wykopalisk i obrazów. Możesz się sam przekonać o tem, przeglądając zbiory numizmatyczne, okazy przedhistoryczne, przytem ryciny i karty jeograficzne, które sam uporządkował, spisał, i pojedyńczo oznaczył. O wystarczającem, a czasami delikatnem, że tak powiem, poczuciu sztuki u niego świadczyć może długi szereg pisanych do „Dziennika Poznańskiego“ odcin-