Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 02.djvu/190

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szczebel. Zwykłym ideałem seminarzystów było dostać miejsce jak najlepsze, ożenić się jak najprędzéj i przyczynić się jak najbardziéj do zaludnienia kraju; pan Hieronim poszedł inną drogą; z miejscem wkrótce się rozstał, żony, dzieci nie miał nigdy, natomiast od pierwszéj młodości rozmiłował się w ojczystych sprawach, w dziejach naszych i literaturze; pracował i uczył się trochę bez planu, jak zwykle samouki, ale nie bez dobrego skutku; pisał wiersze, pisał powieści, rozpływał się nad Mickiewiczem.
Po krótkiéj wojaczce czterdziestego ósmego roku, ranny pod Miłosławiem, przesiedział czas niejaki w kazamatach poznańskich; puścił się późniéj na guwernerkę, co mu otworzyło przystęp do wyższych kół towarzyskich i dało sposobność zapoznania się z ludźmi, którzy mu w jego dążeniach i usiłowaniach literackich radą i innemi środkami dopomogli. Prócz niemieckiego języka, którym dobrze mówił i z którego bardzo udatnie tłomaczył, nauczył się sam łaciny tak, iż potem w starych dokumentach zorientować się potrafił, daléj francuzkiego i wiele lepiéj włoskiego, jak o tem świadczy jego tłomaczenie zapisków, które wydał w dwóch tomach u Żupańskiego pod tytułem: Życie Benvenuta Cellini. Przedewszystkiem jednak pracując w języku ojczystym starał się zapewnić sobie, wierszem i prozą, stanowisko w piśmiennictwie naszem. I powiodło mu się, chociaż, prawdę mówiąc, nie znalazł takiego uznania, na jakie zasługiwał. Weźno, panie Ludwiku, jego Drobnostki poetyczne, jego Pieśni i przekłady, Pieśni ilyrskie; iluż to wie o nich teraz!… weź i przerzuć je choć pospiesznie, a przekonasz się, że tam nie mało całkiem udatnych rzeczy i że niejeden wierszyk Feldmanowskiego zasługuje, aby pozostał na zawsze w naszéj pamięci. Nie