Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 02.djvu/192

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ków, w których zręcznie, nieraz zajmująco oceniał obrazy i inne przedmioty, należące po większéj części do hr. Engeströma i wystawione na widok publiczny w pałacu Działyńskich.
Ze zbiorami Towarzystwa przechodził pan Hieronim niemałe fizyczne trudy. Wkrótce potem, gdy objął straż nad owym chaosem znajdującym się w bibliotece Raczyńskich, trzeba było pakować wszystko w kufry i kosze i wędrować do Bazaru, gdzie, częścią w pokojach, częścią pod strychem, mnożące się niemal z każdym tygodniem różnorodne przedmioty wypadało jako tako rozstawić i nporządkować.
Ztamtąd, skoro ten budynek tutaj został skończony, musiano wiele liczniejsze już zbiory znów przenosić, rozkładać, ustawiać, zawieszać, obmyślać stosowne szafy i pudła, cznwać, aby nic nie zginęło, nic się nie zarzuciło, spisywać i opisywać. Przejdź tylko galeryę, księgozbiór i inne części tego muzeum, a zrozumiesz, ile tu ponieść trzeba było roboty i kłopotu z rzeczami i ludżmi, nim wszystko doszło do jakiegokolwiek ładu. Otóż ten ład jest w znacznéj części zasługą Feldmanowskiego, chociaż przyznać należy, iż mu rady i rozporządzenia Koźmiana, jako też gorliwe kierownictwo i współdziałanie pana Engeströma znaczną były pomocą.
Z mnożącemi się latami i skutkiem może, jak czasem bywa u starych kawalerów, niewygodnego i nieregularnego życia, ociężał widocznie pan Hieronim, zdziwaczał trochę i przykrzyć sobie zaczął ludzi i rzeczy, a ponieważ i jemu stosunki dane i obowiązki ciężyć zaczęły i on niedogodnym się stawał, przyszło więc do rozłączenia. Znów zatem, opuściwszy ten dom, chwycił się pierwotnych swoich literackich zatrudnień i dusił biedę jak mógł. Gdy jednakże po niejakim czasie rozchorował się jego następca i urząd konserwatora złożył, wrócił