Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 02.djvu/167

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pod napisem: I z bliska i z daleka, które, chociaż nie wszystkie jego pióra, lecz w znacznéj części, jak mi się zdaje, przez osobę, która późniéj jego życiorys skreśliła, pisane, rodziły się jednak wszystkie pod jego bezpośrednią opieką i kontrolą.
Do owych zatrudnień, jeśli dodamy jeszcze obrobienie i uzupełnienie dawniejszych płodów literackich, przyznasz zapewne, panie Ludwiku, że ten na stare lata wypoczynek Stanisława Koźmiana nie był przestankiem, lecz dalszym ciągiem zawodu głównie sprawie publicznéj poświęconego. Zebrał on i wydał, przy końcu życia, prace swoje w siedmiu tomach, z których trzy obejmują Przekłady z Szekspira, dwa Anglią i Polskę i dwa Pisma wierszem i prozą; osobno zaś wyszła, pod nazwiskiem Ekberta, Podróż nad Renem i w Szwajcaryi.
Nie zdziwisz się, że ci trochę obszerniéj mówiłem o człowieku, który miał za zasadę: „żyć dobrze, użytecznie ludziom, wiernie Bogu i ojczyźnie“, a który stoi w rzędzie najwybitniejszych literatów i patryotów naszych tego wieku; wam młodym on za wzór służyć może i każdy z was, w swojem kółku działania, przejąć się powinien przytoczoną jego zasadą. Chociaż może nie we wszystkiem podzielałem jego zapatrywania, rzetelny zawsze miałem szacunek dla jego niepospolitych zdolności, czystości charakteru, żarliwéj miłości sprawy narodowéj, któréj służył orężem, piórem i groszem, i dla téj cichéj, skromnéj powagi, która niezmiennie osobistość jego cechowała. Bliższa z nim znajomość pozostanie zawsze jedną z najcenniejszych moich pamiątek. Tego rodzaju życie byłoby się powinno, wedle ludzkiéj miary, zakończyć śmiercią spokojną, a przecież Opatrzność nie szczędziła mu długich i ciężkich doświadczeń.