chowane z Polkami, dorósłszy mówiły biegle po polsku i za Polki uchodzić chciały; syn także jest Polakiem. Mimo téj niejasności narodowéj, nikt z nas bliżéj znających Janeckiego nie wątpił o prawości jego jako człowieka, oraz o szczeréj życzliwości dla nas, nawet o stanowczem, w razie potrzeby, jego przejściu na naszą stronę. W towarzyskich stosunkach był on łatwym, miłym i ugrzecznionym, a gdy miał wolną głowę i odpowiednich ludzi koło siebie, ożywiał się i rozweselał niemało, nie szczędząc dowcipu i sympatycznych objawów, przysługi zaś chętnie i bezinteresownie wyświadczał.
Dla tego więc wszystkiego, co ci powiedziałem, miał Janecki i mir wielki w świecie polskim i nagły zgon jego przeraził nas głęboko; z żalem wyprowadzaliśmy go z tego domu na miejsce wiecznego spoczynku i chętnie go sobie przypominamy przechodząc tutędy.
Patrząc na dom obok stojący, który jest teraz niemiecką oberzą pod „Pięknym widokiem“, chociaż trudno mi odgadnąć jaki to piękny widok tuztąd dostrzedz można, nie zgadłbyś, panie Ludwiku, czem był dawniéj przez lat kilka. Otóż, zamiast polujących na marki kelnerów i wesołych komiwojażerów, gościły tu święte panie i działy się pobożne rzeczy. Był to przed dwudziestu kilku laty klasztor Panien Sercanek, który powstał u nas na modłę francuzką, aby panny owych lepszych rodzin mogły pobierać odrębne od innych wychowanie, odpowiednie przyszłemu swemu społecznemu stanowisku. Ponieważ w tym klasztorze, jako profan, nie byłem, ani tam córek nie miałem, przeto ci żadnych o nim szczegółów dać nie mogę; mówiono mi tylko, iż zakonnice są Polki i Francuzki, że przełożoną ich jest panna Chłapowska, córka jenerała, że nauka udziela się wedle przepisów zakonu, o ile na to zezwalają władze pruskie, które nad szkołą, przez rewizye, egzamina i be-
Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 02.djvu/139
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.