Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 02.djvu/140

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rychty, nadzór czynny wykonują i że, prócz klas osobnych dla pensyonarek, jest także szkółka elementarna dla biednych dziewcząt.
Wiem prócz tego, iż zakład miał dość znaczną, na nasze stosunki, liczbę wychowanek, bo skoro tam była hrabianka ta, hrabianka owa i baronówna taka, mnóstwo mameczek nie chciało, aby ich córeczki za jakieś gorsze między ludźmi uchodzić miały. Do tego domu należał wtenczas wielki ogród, opasany murem, który ciągnął się z jednéj strony do teraźniejszéj ulicy Pawła, z drugiéj zaś do drogi idącéj wzdłuż wałów. Ponieważ pomieszczenie to początkowego klasztoru było za ciasne i wpośród miejskiego gwaru niestosowne, rozpoczęły Panie Sercanki, nie zadługo po swem osiedleniu, budowę odpowiedniego gmachu za miastem, na samym końcu Górnéj Wildy. Plany do niego zrobiono we Francyi, ztamtąd płynęły nań franki stami tysięcy; bo ten, jak przecie widziałeś, wspaniały klasztór i budynek, z rozległym obok parkiem i wysokiemi w okół murami, którego budowlą, ile mi wiadomo, kierował po części pan Hebanowski, pochłonął sumy ogromne. Ale święte Panie zaledwie się w nim urządzić i rozgościć zdążyły; miały one trochę nadto zaufania do tolerancyi pruskiéj i do słów Fryderyka drugiego, że w jego kraju każdy może à sa façon szukać zbawienia, nie obliczyły się naprzód z panami: Falkiem, Miquelem, Hobrechtem et tutti quanti, a gdy nastały czasy wyższéj kultury, musiały, jako córki rzymskiego pomroku, zasłaniającego doskonalszą oświatę, opuścić Poznań i wynieść się za granicę. Budynek ledwo ukończony sprzedały z grubą stratą, a dobrze jeszcze, iż się w nim pomieścił zakład dobroczynności imienia Garczyńskiego.
Tego pana Garczyńskiego osobiście nie znałem, lecz widziałem go nieraz i nie wyjdzie mi z pamięci jego fi-