Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 01.djvu/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

sprawy publicznego dobra była powszechną, i mówiono jeszcze: „ratujmy się“, nie zaś, jak teraz, „ratuj się kto może“. Przytem dodać winieniem, że sumy na te przedsięwzięcia składała prawie wyłącznie tak zwana przez niektóre pisemka starsza brać, że szły one w najznaczniejszéj mierze na bezpośrednią korzyść młodszéj braci, nie mogę zatem pojąć, w jakim celu owe pisemka podszczuwają teraz ustawicznie drugą przeciw pierwszéj. Sed haec alias, Panie Ludwiku, pocóż ci tu powtarzać co każdy wie, powiem ci tylko, iż dość długo Marcinkowski był dobréj otuchy co do pierwszego i co do drugiego przedsięwzięcia, a rzadko kiedy widziałem go w tak wesołem usposobieniu, w jakiem był na pierwszym balu nowo założonego kasyna polskiego w Bazarze, na który przyszedł, chociaż na balach nigdy niebywał, a przyszedł, co wszystkich na okół niego zabawiło, w białéj kamizelce ze srebrnemi wypustkami. A przecież już wtenczas uczuwać zaczął pierwsze początki choroby płucowéj, na które nic zgoła nie zważał, nie szczędząc sił swoich, chodząc po piętrach, jeżdżąc po wsiach, pracując we dnie i w nocy nie tylko nad publicznemi, ale i prywatnemi sprawami, z któremi mnóstwo znajomych i nieznajomych do niego się udawało. Szkodził sobie zaś najwięcéj gwałtowną konną jazdą, używając jéj, bez względu na pory roku i odległość, byleby jak najprędzéj przybyć tam gdzie potrzeba. Z przyczynami fizycznemi łączyły się coraz częstsze powody, a raczéj zawody moralne, które cierpienie jego pogarszały; aż nadto często nie dopisały mu rzeczy, wiele częściéj jeszcze, ludzie. Ledwie był rozpoczął organiczne swoje prace około sprawy wszystkim nam wspólnéj, którym był najlepszą część życia i sił swoich poświęcił, gdy uczuł, iż grunt mu się pod nogami usuwa. W towarzystwie demokra-