Strona:Marcel Proust - Wpsc06 - Uwięziona 02.djvu/53

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ści na widok syna. Czy był wreszcie jakiś cień kazirodztwa w tej ojcowskiej czułości? Prawdopodobniejsze jest, że sposób, w który p. de Charlus zadowalał najczęściej swoje zboczenie i co do którego znajdziemy później parę wyjaśnień, nie wystarczał jego potrzebom uczuciowym, osieroconym od śmierci żony; faktem jest, że powziąwszy kilka razy zamiar powtórnego małżeństwa, obecnie czuł manjacką chęć adoptowania kogoś. Mówiono że chce adoptować Morela i nie byłoby w tem nic niezwykłego. Zboczeniec, który mógł karmić swoją namiętność jedynie literaturą ludzi normalnych, który myślał o mężczyznach czytając Noce Musseta, czuje tak samo potrzebę wejścia we wszystkie socjalne funkcje nie zboczonego mężczyzny, czuje potrzebę utrzymywania kochanka, jak stary bywalec opery utrzymuje tancerki; potrzebę ustatkowania się, ożenienia się lub trwałego stosunku, ojcostwa.
P. de Charlus oddalił się z Morelem pod pozorem, że skrzypek miał mu objaśnić utwory składające program. Baron znajdował osobliwą słodycz w tem, aby — podczas gdy mu Charlie pokazywał nuty — popisywać się publicznie ich sekretną zażyłością. Przez ten czas ja byłem oczarowany. Bo mimo iż „paczka“ mało liczyła młodych panien, zapraszano ich w zamian sporo w dnie wielkich przyjęć. Było kilka bardzo ładnych, które znałem. Słały mi zdaleka przyjazne uśmiechy. W ten spo-