Strona:Marcel Proust - Wpsc03 - Strona Guermantes 01-02.djvu/80

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zumie się, kiedy przychodził król, skoro bowiem król jest wszędzie u siebie, gospodarz domu staje się prostym gościem we własnym salonie.
— Arystoteles powiada nam w rozdziale II... zaryzykował p. Adam, historyk Frondy, ale tak nieśmiało, że nikt tego nie zauważył. Trapiony od kilku tygodni nerwową bezsennością, opierającą się wszelkiemu leczeniu, nie kładł się już wcale i zmożony zmęczeniem wychodził tylko wtedy, kiedy jego prace tego wymagały. Niezdolny podejmować często tych wypraw tak prostych dla innych, a jego kosztujących tyle co wyprawa na księżyc, konstatował ze zdziwieniem, że życie większości ludzi nie jest stale zorganizowane w tym sensie aby zapewnić maksimum wydajności nagłym zrywom jego energji. Często zastawał zamkniętą bibliotekę, do której wybrał się skupiwszy całą siłę woli i w tużurku niby człowiek z Wellsa. Szczęściem, zastał panią de Villeparisis w domu i miał ujrzeć portret.
Bloch przerwał mu wpół zdania.
— Doprawdy — rzekł odpowiadając na słowa pani de Villeparisis w przedmiocie ceremoniału wizyt królewskich — absolutnie tego nie wiedziałem (jakgdyby to było dziwne, że on tego nie wiedział).
— A propos tego rodzaju wizyt, czy pan wie, na jaki głupi koncept wpadł wczoraj mój siostrzeniec

74