Strona:Marcel Proust - Wpsc01 - W stronę Swanna 03.djvu/104

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Chopina, skończywszy preludjum, zaczął natychmiast poloneza. Ale, od czasu jak pani de Gallardon zasygnalizowała kuzynce obecność Swanna, Chopin mógłby zmartwychwstać i zagrać osobiście wszystkie swoje dzieła, bez nadziei uwagi pani des Laumes. Należała ona do jednej z dwóch połów ludzkości, u której ciekawość drugiej połowy w stosunku do osób jej nieznanych, zastąpiona jest zainteresowaniem dla osób które zna. Jak dla wielu kobiet z faubourg Saint-Germain, obecność w jakiemś miejscu kogoś z jej koterji — komu zresztą nie miała nic specjalnie do powiedzenia — pochłaniała wyłącznie jej uwagę kosztem wszystkiego innego. Od tej chwili, w nadziei że Swann ją zauważy, księżna, niby oswojona biała myszka, której się to podaje to cofa kawałek cukru, zwracała twarz, zapisaną tysiącem porozumiewawczych znaków bez związku z nastrojami szopenowskiego poloneza, jedynie w kierunku Swanna; a kiedy Swann zmienił miejsce, i ona przemieszczała równolegle swój magnetyczny uśmiech.
— Oriano, nie gniewaj się — podjęła pani de Gallardon, która się nie mogła nigdy wstrzymać, aby nie poświęcić swoich największych nadziei towarzyskich oraz żądzy przyszłego olśnienia świata dla cichej, bezpośredniej i prywatnej rozkoszy powiedzenia komuś czegoś niemiłego — są ludzie, któ-

100