Przejdź do zawartości

Strona:Mali mężczyźni.djvu/113

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

gdyby się do nas dostała, więc możeby po nią pojechać po południu?“
„Czy mało masz kłopotów, moja Ludko, żeby się jeszcze frasować o tę cyganeczkę?“ zapytał pan Bhaer głaszcząc rękę, którą mu oparła na ramieniu.
„Mnie to sprawia przyjemność, i nigdy nie byłam tak szczęśliwą jak teraz, wśród téj zgrai chłopców. Widzisz mój Fritzu, ja sama byłam tak niesforném dzieckiem jak Andzia, więc mam do niéj pociąg, i będę umiała obchodzić się z nią. Dużo ma wrodzonych zdolności, które trzeba tylko dobrze spożytkować, żeby wyszła na tak miłą dziewczynkę, jak Stokrotka. Żywość temperamentu ułatwiałaby naukę, i wkrótce z tego trzpiota zrobiłoby się wesołe, ale pracowite dziecko. Będę umiała nią kierować, gdyż pamiętam jak mię droga matka prowadziła i...“
Jeżeli ci się w połowie tak powiedzie jak jéj, to dokonasz wspaniałego dzieła,“ przerwał pan Bhaer, gdyż był głęboko przekonany, że jego żona jest najlepszą i najpowabniejszą w świecie kobietą.
„Jak sobie pozwolisz kpić z mego pomysłu, przez cały tydzień będę ci dawała niesmaczną kawę, — a co się z tobą stanie, w takim razie, mój panie?“ zawołała pani Ludwika.
„Czy tylko Stokrotce nie będą włosy stawać na głowie z oburzenia, jak Andzia popuści tu sobie cugli?“ zapytał pan Bhaer. — W ciągu téj rozmowy, Teodorek gramolił mu się po kamizelce, a Robcio po plecach, bo zazwyczaj biegli do ojca, skoro się tylko skończyły lekcye.
„Może być, z początku; ale toby jéj wyszło na dobre, bo się robi sztywna, i koniecznie trzeba ją rozruszać. Ponieważ z Andzią zawsze doskonale się bawi, mogą sobie być nawzajem pomocne. Połowa umiejętności