Strona:Maksymilian Jackowski - Ułomności nasze narodowe i społeczne oraz środki ku sprostowaniu tychże.pdf/107

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

to po głębszéj jednakże rozwadze zatrzymujemy takowe przez pietas dla rodziców i przodków jako własność familijną, którą rozporządzać bezwzględnie nikt nie ma prawa. Jeżeli ta pietas dla rodziców i przodków nakazuje nam szanować i zachowywać to, co było ich osobistą lub familijną własnością, spodziewać się należy, że skarb duchowy takiéj wartości, jak mowa ojczysta, który przez wszystkie wieki i przez wszystkie ludy jako świętość czczony bywał i bywa, powinien być przez nas jako najdroższa szanowany puścizna. Frymarczyć nim, zamieniać go na inny nikt nie ma prawa, a kto go nie szanuje, kto go znać nie chce, ten depce prochy swych Ojców, ten wypiera się swego pochodzenia, ten zrywa nić tradycyi, a dla swych rodziców i przodków nie nosi, jak Bóg przykazuje czci w sercu swojém. Ta dziecinna próżność, która zadaje kłam naszéj przeszłości, która uwłacza pamięci Ojców, która poświęca mowę ojczystą i przenosi nad nią obcą, sprzeciwia się przykazaniom Boskim, sprowadza niebłogosławieństwo i karę. A téj kary chłosta dzisiaj już dotkliwie czuć nam się daje, pomieszały się oto przy podnoszeniu sprawy narodowéj nasze pojęcia i wyobrażenia, jak synom Noego języki przy budowaniu wieży Babel, a nie rozumiejąc się nawzajem, nie możemy téż w zdaniach być jedni i zgodni. Skutkiem tego pomieszania wyobrażeń, pojęć i grasującéj niezgody nie ma u nas równowagi w ruchach organizmu, nie ma jedności w obraniu środków do osięgnięcia wspólnego celu, ale pędzą naprzemian prądy, w których raz rewolucya bierze górę, porywa gorętszą część narodu, toczy z całego organizmu najzdrowszą krew, wycieńcza go i dobija, to znów gnuśne zastanie ogarnia całe ciało i wstrzymuje pochód systematycznéj pracy, a sprawa narodowa, różnemi temi przewrotami wstrząsana, traci coraz więcéj sił, słabnie i upada. Nie ma już dawnego wpływu