Strona:Maciej Wierzbiński - Pękły okowy.djvu/65

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szklanice od piwa nie stały puste, Wiktor zaś spozierał na zegarek i ulatywał myślami do panny Emmy.
W godzinę potem pożegnał przyjaciela serdecznie, nie przypuszczając, że ujrzy go znów bardzo prędko.