Strona:Maciej Wierzbiński - Pękły okowy.djvu/515

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

we mnie wiarę w dyscyplinę, tak jak w naszego pierona. Dlatego głosuję za tem, aby powstańców jaknajprędzej przemienić w wojsko. Jeśli nasi ludzie poczują się w karbach fachowców, uposażonych pełnym autorytetem, staną się wnet falangą, o którą Berlin rozbije sobie głowę...
— Tak sądzisz?
— Niewątpliwie. O! Prusacy nie są wcale niepokonalni! Bił ich Polak na Psiem Polu, pod Płowcami, pod Grunwaldem, bił w powstaniu poznańskiem. Można ich bić, ale primo, nie trzeba jednak ich lekceważyć... A zatem musimy przeciwstawić im wojsko. Dyscyplina...
— Czy przypuszczasz, że oni rzucą na G. Śląsk wyborowego żołnierza, Reichswehrę? — spytał Wardęski, który nie wyobrażał sobie tej sprawy tak poważnie.
— Mój drogi, jeśli zajdzie tego potrzeba, walcząc o swój skarbiec, rzucą na nas zagony djabłów, o Europę mało się troszcząc. Niemcy są tak djabelnie niebezpiecznym przeciwnikiem z tego względu, że umieją chcieć. Ale my pójdziemy na nich z imperatywną wolą zgruchotania ich na kwaśne jabłko!
— Brawo!
— Tak, brawo! — zaśmiał się Wiktor i po chwili mówił znów: — Myślmy trzeźwo. Ja wierzę, że sękacz w ręku śmiałka więcej dokona od armaty tchórza. Niemniej pytam się, co będzie, jeśli oni będą mieli za sobą zdeterminowany Berlin i rozpoczną wojnę o G. Śląsk?... Wojny nie można prowadzić, mając grupy ochotnicze, ilościowo, jakościowo i moralnie niepewne. Obawiam się jak ognia wszelkiej Kiereńszczyzny, przy której spoistość wojska rozsadza sejmikowanie, konszachty, koterje, czyli polityka osobista i pułkowa. A o to łatwo w szeregach powstańczych. Dopóki wszystko idzie po myśli, jest duch, zapał animusz i tryska indy-