Strona:M.Leblanc - Kryształowy korek.djvu/33

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

oczu. Szare, pięknie wykrojone, świeciły w tej chwili jak politurowana stal i godziły w przeciwnika, jak dwa ostre sztylety. Nietrudno było odgadnąć, że zaloty Daubrecq’a budzą w pięknej kobiecie wstręt, pogardę i prawie rozpacz. Rozpacz, bo znajdując się sama w nocy w jego mieszkaniu, była niejako oddana na jego łaskę. B roniła się tem stalowem spojrzeniem, podobnie jak poskromicielka dzikich zwierząt trzyma na uwięzi rozjuszone lwy magnetyczną siłą swego wzroku. A jednak Daubrecq nie dał się tak łatwo poskromić i podskoczywszy ku niej, objął ją nagłym uściskiem. Wyrwała mu się z niezwykłą siłą, ale walka ta musiała ją wyczerpać, bo osunęła się na krzesło i dwie wielkie łzy stoczyły się po jej bladej twarzy.
Zachowanie posła uległo nagłej zmianie. Usiadł obok niej napozór spokojny, a twarz jego przybrała złośliwy i zacięty wyraz. Mówił coś do niej, uderzając niekiedy po stole, jakby jej dyktował warunki. Ciekawa być musiała rozmowa tych dwojga, ale mury były grube i ani jedno słowo nie dobiegło do uszu Arsela. Musiał poprzestać na niemej pantomimie, rozgrywającej się przed jego oczyma.
Całem sercem stał po stronie kobiety o stalowych oczach i nienawidził wraz z nią Daubrecq’a. Podziwiał jej dumę i odwagę, z jaką wkraczała do jaskini lwa, a m usiała chyba mieć do tego ważne powody. Nagle ręka pięknej kobiety poruszać się zaczęła nieznacznie, jakby ukradkowo, sunąc po stole coraz dalej i dalej. Daubrecq, zajęty rozmową z nią, nie mógł widzieć tego poruszenia, za to Arsen śledził je bacznie. Wreszcie smukłe długie paluszki pochwyciły jakiś przedmiot, przyczem kobieta zwróciła nagle głowę, rzuciła ukradkowe spojrzenie i położyła z powrotem na stole mały przedmiot, nie przywiązując już doń widocznie wagi. Był to szklanny korek, leżący obok karafki z wodą.
— Cóż to? Więc i ona szuka kryształowego korka; na honor — sprawa staje się z każdym dniem zawilszą — pomyślał Arsen. Spojrzał znów na niezna-