Strona:M.Leblanc - Kryształowy korek.djvu/31

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

pozory świadczą przeciw chłopakowi. Czytałaś przecie gazety.
— Ach tak, wszędzie tam są ich portrety, a przytem co na ciebie wypisują, miły Boże.
— Nie bój się Wiktor jo, to się zmieni. Arsen Lupin przekona jeszcze Francję, że nie ma powodu wstydzić się za niego.
Na tem skończyła się ich rozmowa. Tegoż dnia o północy Daubrecq powrócił do domu. Arsen czuwał oczywiście, zająwszy stanowisko przy oknie, a gdy się wszystko uciszyło, wyszedł na mały balkonik, położony obok mieszkania służby. Siedział tam pogrążony w myślach, nie pozwoliwszy sobie nawet na zapalenie papierosa. Noc była bardzo ciemna, ale wiadomo, że człowiek przebywający długo w ciemności, oswaja się z nią wkońcu i odróżnia przedmioty prawie tak dobrze jak w dzień. Tak się też stało i z Arsenem.
Nie wiedział, czego się właściwie ma spodziewać, ale przeczucie, a może więcej jeszcze doświadczenie, kazało mu przypuszczać, że człowiek tego pokroju co Daubrecq, musi prowadzić życie podwójne.
W dzień uczęszczał do parlamentu, przebywał w klubie, wyjeżdżał na wyścigi, lub zabawiał się sportem; słowem prowadził życie podobne do wielu innych ludzi, zajmujących takie jak on stanowisko.
Ale noc ukrywać mogła zagadki, wymykające się z pod kontroli zwykłego obserwatora. Jedną z takieh zagadek spodziewał się Arsen rozwiązać i przeczucie go nie zawiodło.
Około godziny drugiej, gdy zziębnięty zamierzał już powrócić do izdebki Wiktorji dla ogrzania się, usłyszał kroki na piasku ogrodowej alei i zobaczył ciemno ubranego człowieka, zdążającego ku bramie. Był to Daubrecq. Pan poseł otworzył sobie kratę własnym kluczem i znikł w ciemnościach.
Arsen postanowił czekać na jego powrót. Oczekiwanie to nie trwało długo. Pan poseł powrócił po