Strona:Lutnia. Piosennik polski. Zbiór trzeci.djvu/98

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
78

Moskiewskiej wiary godnych prałatów,
Jął zdzierać skórę z Litwina!

Uparty Litwin nie bity w ciemię,
Nieraz i Lacha zawstydzi,
Wytrwałej znosząc ucisku brzemię;
Trudniej wytępić Olgierda plemię,
Moskal z Litwina nie szydzi!
Gdy tak Wieszatel Wilno nawracał
Na wiarę knuta i stryka,
Gdy buntowników krocie zatracał,
A wdowim groszem Moskwę zbogacał,
I swą kieszeń namiestnika —

Co czynił wtenczas w swem Carskiem-Siele
Aleksander zbawca ludów?
Rozdawał chresty, klęczał w kościele,
Lub z dworzanami, nie myśląc wiele,
Stał się myśliwcem od nudów.
A cóż się z nasza dzieje Warszawą,
Z tą polskiej ziemi pochodnią?
Tam codzień słońce zachodzi krwawo —
Tam zbójcy, wszelkie zdeptawszy prawo,
Zwią miłość Ojczyzny zbrodnią!