Strona:Lutnia. Piosennik polski. Zbiór trzeci.djvu/77

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
57

Azaż nie twoje ramię to, Boże!
Głębokość fali rozwarło?
I sucho lud swój wiodło przez morze,
A nieprzyjaciół podarło?

Niech się pocieszą, niech się nie smucą!
Nie trapią tęsknem wzdychaniem!
Niech do Sionu radośni wrócą,
Z wesołym śpiewem i graniem!

Takiem wzywałem Pana modleniem,
A Ty mi odrzekłeś Boże:
«Ja cię otoczę ręki mej cieniem,
Me słowa w usta ci włożę.

Jam jest Stworzyciel, obrońca dzielny,
Ja was wywiodę i zbawię!
Przecz ciebie człowiek straszy śmiertelny
Który podobny jest trawie?

Oto przezornie dostąpią chwały
Płaczący w Jerozolimie;
Ja dzielę morza szumiące wały,
A Pan zastępów me imię.