Strona:Lutnia. Piosennik polski. Zbiór trzeci.djvu/120

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
100

Pod nieswoich Nieb sklepienia —
Czy znów z mieczem wybawienia,
Nie wzbił się nasz Orzeł tam.

Darmo! potwór tam dwugłowy,
Ciska na dół oka rzut:
Czy nie spadły wam okowy?
Dzika pierś jego i krwawa,
Dla Europy w szponach prawa,
Łańcuch, Kamczatka i Knut.

Jeszcze pora — jedna chwila.
Ziemio! zbudź się z twardych snów;
Życie smoka się przesila!
Biały Orzeł jął go szponą —
Uderz, uderz w pierś skrwawioną,
I doniszcz potwór dwóch głów.

Obecna ziemio i dobo!
W twojej dłoni dola twa;
Duch przeszłości po nad tobą,
A przed tobą leżą wieki,
I surowy świat daleki,
Co twe czyny sądzić ma.