Strona:Lutnia. Piosennik polski. Zbiór pierwszy.djvu/305

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
287

I z duszy się snowa
Wymowa bez słowa,
I w niebo spojrzenie o litość.

A niebo tak jasne,
A słońce tak krasne,
Taka tam spokojność na wieki —
Po smutku, po bólu,
Tak cicho na polu,
I takie śpiewanie od rzeki.

«Ojczyzna!» do koła
Bór woła, zdrój woła,
I modre odległych gór grzbiety;
A woła jak płaczem,
I nie wiem sam za czem;
Lecz dzisiaj to wiem już, niestety!

Tajemnie, jak z głębi,
Głos co mnie wskroś ziębi,
Kraj cały jak widzisz, to blizna!
Ta blizna jest żywa,
Krwią spływa, łzą spływa,
A zowie się blizna — ojczyzna.

Z tą myślą gdzie siędę,
Piosenkę wciąż przędę,