Strona:Ludwik Stanisław Liciński - Z pamiętnika włóczęgi.djvu/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Jedna z sióstr moich, której nerwowość nie znosiła parnego powietrza i omijała wszelkie wyboje, chciała zrobić miłą rozmowę.
— Wiesz? — rzekła — ważyłyśmy się dziś ze Stachą.
— Tak? Ile też panna Stanisława waży?
— Wyobraź sobie: tylko 137 funtów.
Tego dnia w prowadzonym przeze mnie od niedawna pamiętniku zapisałem: „Waga żywego anioła równa się stu trzydziestu siedmiu funtom mięsa“.
Tegoż dnia długo w noc zasnąć nie mogłem. Słyszałem przez ściany gaszonych świec podmuchy... Później cisza nastała... Falowały tylko głośnego snu oddechy, co przywaliły kamieniem kłopoty o synu marnotrawnym...
Myślałem o czerwonem ślepiu jakiegoś ługu pod lasem. Myślałem o pianach srebrzących się u mych stóp... Myślałem o wiośnie, która na me spotkanie wyszła, jak dobra kochanka...
A później myślałem o wadze aniołów żywych... I długo w noc zasnąć nie mogłem, bo zdało mi się, że jedna mrąca dziewica kawał mi duszy wydarła i rzuciła ze śmiechem precz za okno. Zerwałem się z łóżka i przez szkła szyb