Strona:Ludwik Stanisław Liciński - Z pamiętnika włóczęgi.djvu/105

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

cielec z sąsiedniego ołtarza uszczypnie w szyję, albo głośniej językiem mlaśnie — wtedy ludzie zbierają się na wiece, z mądrym szelestem swoich mądrych ksiąg karty przewracają — i to jest także bardzo zdrowo...
Zdrowo jest głowę oprzeć na ramieniu ślubnej hetery i zamówiwszy w restauracji porcję ideałów na dwie osoby mówić przez zęby: „otośmy motłoch przerośli o cały gabinet restauracyjny“.
I zdrowo jest po same uszy w trawę się zanurzyć i oblepić się malowankami moralności, a kiedy słońce wyjdzie opromieniać, trawy zawołać stróża nocnego i kazać, by je przyaresztował i do cyrkułu odprowadził... Lecz jest w aresztowanym słońcu wielka pycha i litość dla trawek przyziemnych, — i to jest bardzo niezdrowo.
Niezdrowo jest być siewcą ziaren po ugorach, kędy objął panowanie perz, i wisieć na szubienicy, ale jest zdrowo być cieślą szubienicy i mieć swój mały ganek w społeczeństwie i rodzić rachityczne dzieci...

SZAŁ.

Powódź snów. — Lecą, jak zbłąkane ptaki, zwijają się, pędzą...