Strona:Ludwik Stanisław Liciński - Szały miłości.djvu/171

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Dlaczego Rudzki przymierał trzy lata z głodu, kiedy mógł z łatwością napisać jeden z tych śmiesznych, erotycznych romansów, które na poczekaniu dla śmiechu układał? Co? Dostałby za to tysiąc koron, i mógłby spokojnie pisać swój wymarzony poemat. Co? Dlaczegoś tak nie zrobił? Bo się w tobie młoda buntowała dusza, nie chciałeś talentem handlować, ludziom nerwy erotyczne za pieniądze drażnić, boś wierzył i wierzysz, że sztuka to sprawa święta, boska. I wytrwałeś! Ale czy świat oceni to w tobie? Bynajmniej! Nikt nie dba o duszę artysty, kupuje się jego książki, bo sprawiają rozkosz! Więc czoła do góry młodzi! Dusze nasze samotne i dumne. Lecz my kochamy ludzi, i pracujemy dla świetlanej zorzy! Wypijemy zdrowie ludzi, panowie! Kelner, wódki! Dla wszystkich! —
Kelner skwapliwie spełnił rozkaz, lecz żadna ręka nie chwyciła za kieliszek.
Milczeli przygnębieni, przeżuwając myśli pełne goryczy, zgarbieni i niepewni. Nagle Rudzki, który wydawał się najposępniejszym ze wszystkich, uderzył dłonią w blat stolika, i chwycił za kieliszek:
— Dalej młodzi! Precz z hydrą głupich myśli! Zdrowie przyszłości panowie! Zdrowie wiary naszej w cud przemienienia porządku świata, w świetlisty, jasny cud!
— Postój, o postój, buntowny gończe! — zaśmiał się znowu Lipciński. — Wypijemy, oczywiście że wypijemy! Pozwólcie tylko, że przypomnę wam pewną zasadę: mam kochać ludzi, dobrze: kochać szczerze! Lecz duszy mojej nie otworzę dumnej! Wzrok tłumu chciwy nigdy nie odbierze wyznania