Strona:Ludwik Gallet - Kapitan Czart. Przygody Cyrana de Bergerac.djvu/344

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

no mu wyraźnie, że szlachetny poeta nie miał żadnego w sprawie tej udziału?
Gilberta? Przez chwilę myślał o niej, a tajemniczość, którą otaczał się posłaniec, mogła była z łatwocią usprawiedliwić to przypuszczenie — teraz jednak,gdy rozważył wszystko na zimno, zrozumiał że był to naizupełniej niemożliwe.
Gilberta była zbyt pilnie strzeżona i zbyt lękająca się surowego ojca, aby mogła się odważyć na tego rodzaju dowód pamięci i życzliwości.
Pozostawała Zilla, Manuel wiedział, że jest winna, podejrzewał, że zazdrosna. Jednak nie mógł zaprzeczyć, że zdolna byłaby do czynu szlachetnego, zwłaszcza, gdyby dopomagał on jej pośrednio do osiągnięcia celów egoistycznych.
Manuel, którego zresztą objaśniły o tem słowa Ben Joela, był w prawie zawierzyć życzliwości Zilli, i jeśli nie było już dlań tajemnicą, dlaczego cyganka przyczyniła się do jego zguby, łatwo też pojmował, z jakich pobudek mogłaby starać się o ulżenie mu w ciężkiej niedoli.
Wogóle chciał on rozwiązać w ten sposób, lub inny, tajemnicę zagadkowej przesyłki i w braku innego do niej klucza zatrzymał się na ostatniem przypuszczeniu, przypisując doznaną uprzejmość zakochanej cygance.
Zdjęła o wówczas ciekawość zajrzeć do koszyka, gdzie pomiędzy przysmakami spodziewał się znaleźć starannie ukryty liścik,a w tym liściku ostateczne wyjaśnienie wszystkiego.
Rozłamał chleb, przetrząsnął cały koszyk i nic nie znalazł.Hrabi powstrzymał się przezornie od dołączenia listu Zilli.
Wówczas zawiedziony, prawie gniewny, odsunął z niechęcią pożywienie, które zresztą, mimo zachęcającego pozoru, wcale go nie nęciło.